Powrót do artykułów

10 LAT BRANŻY FITNESS I ŻYWIENIA - SUBIEKTYWNE SPOJRZENIE
02 stycznia 2019

Dynamiczny rozwój rynku fitness&wellness przypomina mi początki internetu w Polsce oraz ekspansję portali społecznościowych zza wielkiej wody. Nie tak dawno, bo w roku 2009 (wtedy zaczynałem swoją przygodę z treningami siłowymi) piwniczne "mordownie" oraz klimatyczne siłownie zwane teraz klubami fitness wykreowały masę silnych charakterów i pasjonatów ćwiczeń fizycznych. W ciągu tych 10 lat przemiana dotknęła każdą gałąź rynku sportów sylwetkowych i siłowych. Nie wszystkie z nich można uznać za „dobrą zmianę".

 

 

Moda i żywienie

 

Odchudzanie w branży fitness jest najbardziej dochodową gałęzią przemysłu sportowego, której wtórują firmy suplementacyjne, producenci sprzętu do ćwiczeń oraz niektóre przedsiębiorstwa farmaceutyczne. Świadomość tego, że ujemny bilans kaloryczny jest kluczowy do zgubienia nadprogramowego balastu z brzuszka u zdrowej osoby, nawet dzisiaj nie jest powszechny. Podkreślam, że chodzi o zdrowe osoby, ponieważ odchudzanie w jednostkach chorobowych wymaga większej wiedzy i zadbania o inne elementy życia. Dużo częściej spotykam się z pytaniami o nowe narzędzia „odchudzające”, jakimi są systemy żywieniowe i preparaty w formie tabletek. Okno żywieniowe zwane kontrolowanym postem i diety LCHF są bardzo dobrym przykładem na pozytywny rozwój branży żywieniowej, która uwolniła się od schematów. Filozofia każdej z tych diet zakłada ujemny bilans kaloryczny dla redukcji tkanki tłuszczowej. Do tego uwalniają „Kowalskiego” od mitu pięciu posiłków dziennie. W kolejnych artykułach postaram się opisać wszystkie możliwe systemy odżywiania. Z góry zaznaczam, że nie faworyzuję żadnego, ponieważ zindywidualizowanie diety jest kluczowe do osiągnięcia efektu synergii między zdrowiem a celem sportowym. Proporcje makroskładników, w których węglowodany stanowiły ponad 50% całego zapotrzebowania kalorycznego, były najczęściej wybieranym systemem żywienia sportowców sylwetkowych ostatnich 20 lat. Rosnące w siłę diety tłuszczowe, ketogeniczne, wyrównujące proporcje makroskładników i paleo, pokazały że węglowodany nie są jedynym paliwem, którego potrzebuje atleta. Właściwie ułożone, zaskakiwały swoją skutecznością w sportach wytrzymałościowych. Umożliwiły chudnięcie w niektórych jednostkach chorobowych. Dały początek nowej drodze do zdrowia w chorobach dieto-zależnych. Jak można się domyślić, zdobyły też wielu przeciwników. Moda na tłuste jedzenie topnieje szczególnie u kulturystów i sportowców siłowych. W wyborze diety pomagają coraz lepiej wyedukowani dietetycy, żywieniowcy i internetowe persony, które swoimi efektami zachęcają do brania z nich przykładu i korzystania z usług. Firmy produkujące suplementy diety wprowadziły na rynek adaptogeny, pochodne aminokwasów leki regulujące pracę jelit i nowe wyciągi z ziół o szerokim spektrum działania. Lepsza ochrona organizmu przed wolnymi rodnikami i skutkami wysokokalorycznych diet, połączonych z niedozwoloną w zawodowym sporcie farmakologią odnotowała gigantyczny progres. Gdybym miał w jednym zdani opisać ostatnie 10 lat dietetyki, to napisałbym o "otwarciu umysłów na naukę, ale też zdrowym eksperymentowaniu z wyciąganiem wniosków".

 

 

Mnóstwo sprzętu – bez sprzętu

 

Mam wrażenie, że to wszystko stało się w tym samym czasie. Jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać kluby CrossFit. Na osiedlach miast spotykałem nowe siłownie plenerowe dla seniorów lub świetnie wyposażone miejsca do uprawiania streetworkoutu. Odważniki kulowe były powszechnie dostępne do kupienia w całym kraju. Trening kulturystyczny skupiony na ćwiczeniach izolowanych zaczął przekształcać się w powerbuilding, a za oceanem dwubój olimpijski stał się czymś pokroju skoków narciarskich w Polsce w erze Adama Małysza. Słowo klucz – różnorodność. Teraz to wszystko nieco zastopowało. To dobrze dla ludzi, którzy dopiero myślą o włączeniu do swojej dobowej rutyny jakiejś aktywności fizycznej. Siłowanie się ze sztangą to nie jedyne rozwiązanie. Pokazują to młodzi chłopcy wykonujący przeróżne ewolucje na drążkach i poręczach. Gdyby nie rozwój internetu nigdy nie sądziłbym, że streetworkout jest tak popularny. Kalisteniczne ćwiczenia z obciążeniem własnego ciała przyciąga do siebie ludzi w każdym wieku.

 

Ty też możesz zarabiać na zdrowiu i sporcie

 

Monopol na zdrowie i sport, który dotychczas był w rękach wykwalifikowanych specjalistów od dietetyki, treningu oraz produkcji żywności specjalnej, którą znamy pod nazwą suplementów i odżywek zniknął jak kamfora. Chcesz zarabiać na sporcie i zdrowiu, musisz teraz konkurować z ogromną ilością spółek i działalności jednoosobowych. Ludzie zmotywowani hasłem "zarabiaj na swojej pasji" wzięli sprawę w swoje ręce. Sam tak zrobiłem, lecz stanowczo za późno zabrałem się za wprowadzenie tego hasła w życie. Niemniej wiem, że fachowców w każdej dziedzinie jest niewielu, dlatego nie można się poddawać. Nie ważne, czy rywalizujesz z tysiącem trenerów personalnych pracujących w twoim mieście, czy specami z branży IT, których również nie brakuje. To według mnie najbardziej negatywna, ale jednocześnie pouczająca dla osób z branży zmiana ostatniego dziesięciolecia fitness&health.

 

 

Pochodzę z rodziny, w której jest tylko jeden zawodowy sportowiec, jeśli można tak powiedzieć o sztangiście lat 80. Swoją sportową drogę rozpocząłem zbyt późno, by z bliska przyglądać się złotej erze kulturystyki i emocjonować sukcesami kardy w dwuboju olimpijskim. Swoim podejściem do treningu i odżywiania mam w planach jeszcze przez wiele lat śledzić obecne przemiany, jakie kształtują bliskie memu sercu dyscypliny. Przede mną jeszcze wiele do nauczenia i odkrycia. Tego samego życzę Wam.

 

KFD i Aliness

Copyright © - Polowanie na zdrowie - 2023

Realizacja: biuro.desigmo@gmail.com